Bilety za parking pod sklepem wciąż budzą wiele kontrowersji. Według prawników, nie niejednoznaczne są przepisy, według których mogłaby być egzekwowana opłata za „mandat” wystawiony z tytułu niepobrania takiego biletu. Swoim doświadczeniem podzieliła się z nami nasza Czytelniczka.
Do naszej redakcji napisala Czytelniczka, która od niedawna jest mieszkanką Chrzanowa. Po wieczornych zakupach w sklepie Netto przy ul. Szpitalnej za wycieraczką swojego samochodu znalazła „wezwanie do zapłaty” kwoty 95 zł., a powodem tego wezwania – „brak wyłożonego ważnego biletu”. Blankiet o takiej treści wystawiłą firma: APCOA Polska Sp. z o.o.
Konsternacja klientki sklepu wynikała z faktu, że już kilkukrotnie zostawiała samochód przy Netto, by zrobić zakupy. Nigdy biletu nie zostawiała. Poza tym, w miejscowości, w której mieszkała poprzednio, nie spotkała się z biletami parkingowymi pod marketem.
Jak wyjaśniają prawnicy, trudno „wezwanie do zapłaty” traktować jako mandat – wystawione jest ono na podstawie regulaminu parkingu. Sam mandat karny wystawić może tylko funkcjonariusz policji. Dodatkowo, takie wezwanie, nie jest wystawiane imiennie. Jak więc udowodnić, kto faktycznie zostawił pojazd i nie pobrał biletu parkingowego? Kwestia monitoringu również nie jest do końca oczywista. Warto zadać pytanie, czy jego funkcjonowanie zgodne jest z aktualnymi przepisami RODO? Można zatem wywnioskować, że skierowanie sprawy do sądu w przypadku nieopłacenia biletu za postój nie do końca leży w interesie firmy parkingowej.
Oburzenie naszej Czytelniczki potęguje fakt, że zakupy w Netto robiła późnym wieczorem, kiedy niemal wszystkie miejsca parkingowe były wolne. Zatem nasuwa się kolejne pytanie: jak tego typu „mandaty” służą popularności danego sklepu…? Czy macie doświadczenie w tej sprawie?
(fot. Redakcja)