
Piątkowe zebranie osiedla Trzebionka w Trzebini bardziej przypominało polityczne wiece, niż spotkanie mieszkańców. Do niewielkiej jadalni w Szkole Podstawowej nr 3 przybyło ponad 50 osób. Wśród nich spora liczba startujących w wyborach, w tym troje kandydatów na burmistrza. Byli nawet reprezentanci Chrzanowa!
Zgodnie z ogłoszeniami, które wywieszono m.in. na tablicach ogłoszeń, głównymi tematami zebrania miały być rozmowy o punkcie przeładunku na terenie przemysłowym po ZG Trzebionka oraz kwestia remontu drogi powiatowej (Wodzińska-Sikorskiego), która pomimo wielomiesięcznych opóźnień inwestycji, nadal nie została skonsultowana z mieszkańcami przez Powiatowy Zarząd Dróg. To właśnie dyrektor PZD Grzegorz Żuradzki miał być „głównym gościem” spotkania. Obydwa tematy są istotne dla mieszkańców osiedla Trzebionka, którzy wypełnili niewielką salę. Jednak pierwsze dwie godziny spotkania zogniskowała polityczna przepychanka kandydatów w wyborach.
MIKI konsultował, rady nie przekazały informacji?
O mającym powstać na zdegradowanym, poprzemysłowym terenie punkcie przeładunku odpadów rozmawialiśmy niedawno z kierownictwem firmy MIKI:
Temat pojawił się na „politycznej agendzie” dopiero pod koniec lutego, tuż przed ostatecznym terminem zgłoszenia kandydatów w wyborach. Jak się okazało podczas spotkania, o procedowanej decyzji środowiskowej osiedlowi radni wiedzieli już we wrześniu 2023 roku. Na temat inwestycji, z własnej inicjatywy, rozmawiał z nimi przedstawiciel firmy MIKI. Fakt nieprzekazania informacji mieszkańcom obydwu osiedli wtedy, gdy temat był omawiany, wywołał powszechną konsternację na sali.
Jeszcze większe zdziwienie mieszkańców wywołały informacje, że jeden z głównych „sygnalistów”, zasiadający w Radzie Osiedla Trzebionka – Dawid Łukajczyk, jeszcze na jesień wspólnie z przedstawicielem firmy MIKI „zwiedził” teren planowanej inwestycji. Jak wytykali mieszkańcy, alarm w internecie wszczął jednak dopiero 29 lutego, a kilka dni potem okazało się, że jest on kandydatem KW Konfederacji i Bezpartyjnych Samorządowców do rady powiatu chrzanowskiego z Trzebini.
W pełnej przekrzykiwań i wzajemnych docinków burzliwej debacie mieszkańcy próbowali ustalić dlaczego ich przedstawiciele w radach osiedli nie przekazali im informacji o toczącym się postępowaniu, a sprawa „wybuchła” dopiero miesiąc przed wyborami. Na liczne pytania odpowiadał także Piotr Krok z firmy MIKI, który podkreślał pełną transparentność działań oraz prosił, by nie mieszać lokalnych konfliktów politycznych z działalnością firmy.
Kandydaci zdominowali rozmowę
Polityki jednak nie brakowało. W toku burzliwej słownej przepychanki, zarzucano zarówno związanemu z Konfederacją Łukajczykowi, jak i kandydatce Koalicji Obywatelskiej Marzenie Jewule, mijanie się z prawdą. Łukajczyk twierdził, że o postępowaniu nie miał wcześniej większej wiedzy, co Krok dementował, przypominając wizytę osiedlowego radnego na terenie zakładu na jesień zeszłego roku. Z kolei kandydatka Koalicji miała mijać się z prawdą opisując historię tymczasowej lokalizacji PSZOK przy ul. Lipcowej. Tu ostro zareagował radny Wojciech Hajduk, punktując nieścisłości w relacji reprezentantki Koalicji Obywatelskiej.
Co ciekawe, głos w dyskusji zabierali również kandydaci na radnych z Chrzanowa – sołtys Balina Michał Kłyk (KWW Wspólny Chrzanów) mówił o historii składowiska w Balinie (choć w Trzebini, co podkreślał Piotr Krok, żadne składowisko nie jest planowane), z kolei startujący z list KWW Roberta Maciaszka sołtys Luszowic Bartłomiej Pająk pytał, dlaczego jego opinia w ramach procedury w Trzebini została pominięta. Jak się okazało – Luszowice nie były stroną postępowania.
Zobacz również: Kontrowersje wokół studium przestrzennego Chrzanowa. Furtka dla spalarni na Pogorskiej?
Petycja wyborczym trikiem? Mieszkańcy oburzeni
Zawiłości postępowania w sprawie wydawania decyzji o warunkach środowiskowych starał się wyjaśniać wiceburmistrz Trzebini Tomasz Żołądź, który przez pierwsze 2 godziny zastępował burmistrza Okoczuka (ten, jak poinformował, uczestniczył w zaplanowanym kilka tygodni temu zebraniu sołeckim w Myślachowicach ws. skrzyżowania).
Duże emocje wśród zebranych wzbudziła informacja, że złożona w czwartek w urzędzie miasta petycja z nieco ponad 900 podpisami mieszkańców, nie może formalnie wpłynąć na toczącą się procedurę. Ludzie komentowali, że zostali bezwiednie wmanewrowani w kampanię wyborczą dwójki kandydatów (i jednocześnie członków Rady Osiedla Trzebionka), którzy najaktywniej promowali niedawną zbiórkę podpisów, mimo, że o sprawie wiedzieli już we wrześniu.
Okoczuk wychodzi mieszkańcom naprzeciw
Nastroje w sprawie tego tematu stonowało dopiero przybycie burmistrza Jarosława Okoczuka, który wyjaśnił, że jako organ, zgodnie z ustawą, takie postępowanie musi prowadzić pytając o opinie instytucje nadzorcze. Chodzi o sanepid i Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska. Jak podkreślał, jeśli opinie organów kontrolnych będą pozytywne, nie ma podstaw, by odmówić wydania decyzji o warunkach środowiskowych (która nie jest równoznaczna z wyrażeniem zgody, określa jedynie inwestorowi warunki realizacji inwestycji).
Burmistrzowie zapewniali, że decyzja taka na pewno nie zostanie wydana przed 7 kwietnia (dzień wyborów), ponieważ procedura uzgodnieniowa nadal trwa, a urząd oczekuje na dokumenty. Szykuje się więc ponowne przedłużenie trwającej od roku procedury (termin zakończenia był już kilkukrotnie przekładany ze względu na brak odpowiedzi od instytucji opiniujących, ostatni raz w styczniu).
W rozmowach z mieszkańcami Okoczuk zapewnił, że po gorącym czasie kampanii wyborczej, a przed zakończeniem procedury toczącej się w urzędzie, zorganizuje ponowne konsultacje, skoro mieszkańcy twierdzą, że radni osiedlowi niewystarczająco przekazywali dotychczasowe informacje w ramach trwającej procedury.
(Fot. Facebook.com/wojciech.hajduk.radny)