Czy wieloletnie zabiegi władz Trzebini i związków zawodowych o przedłużenie działalności elektrowni Siersza przyniosą skutek? Ostatnia wypowiedź premiera daje taką nadzieję.
Od kilku lat trwa batalia burmistrza Trzebini Jarosława Okoczuka oraz związków zawodowych działających przy elektrowni Siersza o przedłużenie działalności zakładu pracy. Ostatnie miesiące to wyraźny czas przyspieszenia w temacie, bo termin zakończenia funkcjonowania elektrowni, wyznaczony za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości na 31 grudnia 2025 roku nieubłagalnie się zbliża.
O planowanej likwidacji i swoich pomysłach na ratowanie zakładu regularnie przypominają związki zawodowe działające na elektrowni. Od dawna na terenie Trzebini można spotkać banery protestacyjne, które pojawiły się na wielu płotach. Jedną z głośniejszych akcji protestacyjnych była organizacja wiecu w marcu tego roku, który zgromadził ponad setkę uczestników. Akcja, wspierana przez trzebińskie władze, zaowocowała podjęciem przez radnych rezolucji do rządu ws. ochrony miejsc pracy.
Zobacz: Wiec przeciwko likwidacji elektrowni. „Decyzje nie mogą zapadać w Warszawie”
Powstał komitet strajkowy, burmistrz lobbuje w ministerstwach
W październiku w Trzebini zawiązano „Pracowniczo-Społeczny Komitet Protestacyjno-Strajkowy w obronie Elektrowni Siersza”, który został zainicjowany przez liderów działających na terenie elektrowni oddziałów związków zawodowych: ZZ Kontra, ZZ Energetyków Elektrowni Siersza i Międzyzakładowej Komisji Związkowej NSSZ „Solidarność”. Jak poinformował w swoich mediach społecznościowych burmistrz Trzebini, w skład Komitetu wszedł także on oraz trzebińscy radni zrzeszeni w klubie „Z sercem dla Gminy”.
Okoczuk poinformował również o spotkaniu z wiceministrem Miłoszem Motyką, który w Ministerstwie Klimatu i Środowiska odpowiada za sektor odnawialnych źródeł energii oraz elektroenergetyki – tematem rozmów miała być własnie przyszłość trzebińskiego zakładu.
Samorządowcy apelują do premiera
W zeszłym tygodniu w Kozienicach przedstawiciele dziewięciu samorządów, na terenie których znajdują się zaplanowane do likwidacji elektrownie, wystosowali list do premiera. Alarmują w nim o zagrożeniu bezpieczeństwa energetycznego Polski, problemach z dostawami ciepła dla mieszkańców oraz tysiącami osób, które stracą pracę. W gronie sygnotariuszy listu był także burmistrz Trzebini, któremu towarzyszli przewodniczący rady miasta Rafał Szkarłat i radny Mateusz Król, bedący równocześnie szefem rady osiedla Siersza, na terenie którego terenie znajduje się elektrownia.
Do listu podpisanego przez Okoczuka odniósł się podczas wczorajszej konferencji prasowej premier Donald Tusk.
– Przeczytałem ten list. Będziemy podejmowali kroki odpowiedzialne i akceptowalne (…) W moim interesie, takim osobistym, bo to jest moje zobowiązanie, jest, żeby te zmiany uwzględniały potrzebę potanienia energii w Polsce, a równocześnie, żeby nikt nie poczuł, że mu się ziemia spod nóg usuwa’
– deklarował do kamer premier Tusk, dodając równocześnie, że „zadba osobiście” o to, by proces odchodzenia od węgla w energetyce nie był rewolucją, która wywróci ludziom życie.
Kolejna pikieta i apel do rządu
Działania protestacyjne kontynuują również związkowcy. Dziś pod elektrownią Siersza odbyła się pikieta w której uczestniczyło kilkudziesięciu pracowników. Protestujący domagali się przedłużenia działania swojego zakładu pracy, przypominając o tym, że techniczna żywotność bloków energetycznych na Sierszy sięga aż 2041 roku. Strajkujący wspierani byli przez trzebińskich radnych: Mateusza Króla, Karolinę Cyran, Halinę Henc i Magdalenę Pagacz, którzy pojawili się na niedzielnym proteście.
O decyzjach rządu ws. elektrowni Siersza będziemy informować na naszym portalu.
(Fot. Facebook.com/krol.mateusz)