Co miesiąc na naszym portalu publikujemy niedzielną rozmowę ze znanymi uczestnikami życia publicznego w powiecie chrzanowskim. Dziś rozmawiamy z burmistrzem Trzebini Jarosławem Okoczukiem.
W naszej serii ukazały się już wywiady z Andrzejem Filipczakiem, wiceprzewodniczącym rady miejskiej w Chrzanowie (Wiceprzewodniczący rady: Czego boi się burmistrz?) oraz z wicestarostą chrzanowskim, pochodzacym z Libiąża Bartłomiejem Gębalą (Wicestarosta: Sytuacja była bardzo zła. Zmieniliśmy to). Czas na trzebiński samorząd – o rozmowę poprosiliśmy burmistrza Jarosława Okoczuka.
Pytamy m.in. o jego zbliżenie do PiS-u, plotki o dymisjach w urzędzie, chęć ponownego startu w wyborach oraz relacje z burmistrzem Chrzanowa.
KCH24.info: Jak Panu w PiS-ie?
Jarosław Okoczuk: Umawialiśmy się na poważną rozmowę…
To poważne pytanie. Trudno nie zauważyć Pana sympatii do wojewody Łukasza Kmity z PiS-u, wrzucił Pan na swój profil nawet jego spot z Morawieckim…
Ten, który wyświetla się również na waszym portalu?
Tak, ale my, w przeciwieństwie do konkurencji, nie otrzymujemy pieniędzy od samorządów, więc reklamy pozyskujemy na wolnym rynku. Jest kampania, to są i reklamy wyborcze. Kilku komitetów i za pieniądze. A Pan – bo chciałbym wrócić jednak do pytania – spot wrzucił raczej nieodpłatnie. Pływał Pan łódką po Chechle podczas propagandowego pikniku 800+… naprawdę mam dalej wymieniać?
Wiem, ze zostało to odebrane politycznie. Polska jest bardzo podzielona, kampania bardzo emocjonalna – każdy gest od razu wiąże się z przyporządkowaniem do „tych lub tamtych”. Jeśli myślimy w kategoriach „wojny totalnej”, jaką próbuje się również rozpętać w Trzebini, to czemu nikogo nie zastanawia, że dyrektorem TCK [Adam Potocki – dop. red.] jest szef chrzanowskiej Platformy, szefem gminnej spółki [Jarosław Babiec – dop. red.] szef lokalnego PSL-u, a kandydaci startujący z list PiS-u nieustannie mnie atakują podczas każdej sesji rady miasta? Na dodatek nigdy nie miałem partyjnego zastępcy. Gdzie więc logika wpisywania mnie na siłę do PiS? Bo goszczę wojewodę, czy ministrów i staram się z nimi załatwiać sprawy dla mieszkańców? Przecież to osoby, których wybrali Polacy w wyborach. A co do dyrektora Potockiego i prezesa Babca – wysoko oceniam ich kompetencje i efekty pracy, a ich poglądy czy działalność społeczna nie ma dla mnie większego znaczenia, bo patrzę przez pryzmat zawodowy.
Zobacz również: Prasowa propaganda kosztuje krocie. Również ta w lokalnym tygodniku
Czyli nie doczekamy wstąpienia Okoczuka do PiS-u?
Chcę żeby to bardzo wyraźnie wybrzmiało: nie byłem, nie jestem i nie planuję być członkiem Prawa i Sprawiedliwości, ani nie planuję akcesu do żadnej innej partii. Zresztą, nigdy taka propozycja też nie padła, bo osoby, które potencjalnie mogłyby ją złożyć, moje zdanie w tym temacie znają.
Brzmi ładnie, ale gdy Tusk wizytował osiedle Gaj, Pan się nie zjawił. A i poseł Sowa chyba nie jest specjalnie mile widziany w Pana kręgu.
To są polityczne projekcje i tak zwany „spin”. W przededniu wizyty Tuska w Trzebini dostałem SMS-a od przedstawicieli Platformy, z którego jasno wynikało, że nie byłbym tam mile widziany. Ja nie mam w zwyczaju „wbijać się” na spotkania, na których mnie nie chcą. Co do posła Sowy, to powiem tak: Marka nie raz gościłem w urzędzie. Nawet w zeszłym półroczu. Rozumiem, że przyjął taką, a nie inną strategię w kampanii wyborczej – jego wybór, jest politykiem, trwa kampania. Mam nadzieję, że jego aktywność w pracy dla mieszkańców Trzebini będzie większa przez całą kolejną kadencję i nie tylko „medialna”, jak w ostatnim czasie, gdy bywa tu częściej, niż bywał przez 4 lata posłowania. Mieszkańcy ciągle czekają na konkrety ze strony posłów, temat zapadlisk się sam nie rozwiąże. Zaproszenie na kawę jest zawsze aktualne, jak dla każdego. Ja lubię spotykać się z ludźmi.
Zobacz również: KO krytykuje i przedstawia „6 konkretów”, a wojewoda zapowiada pozew w trybie wyborczym
Ostatnio podobno skorzystał z zaproszenia na kawę, tylko, że u Pana zastępcy. Będzie dymisja wiceburmistrza Tomasza Żołądzia?
Dokładnie w tym samym momencie, gdy „Chechło utopi Trzebinię” i odnajdziemy staw nad Balatonem, w którym rzekomo wymordowałem żaby.
Nie do końca rozumiem?
To są zmyślone informacje, które pojawiły się także w tym samym – nazwijmy je umownie – źródle, które mieszkańcy od dawna nazywają „trzebińskim generatorem fake newsów”, a istnieje tylko po to, by mnie atakować i szerzyć dezinformacje. A na poważnie: jest dla mnie dużym wyróżnieniem, że Tomasz, jako bardzo doświadczony przedsiębiorca, świetny menadżer ze stażem w międzynarodowej korporacji, przyjął moje zaproszenie do współpracy i pracy dla mieszkańców. Przecież takie sytuacje nie zdarzają się często, żeby ktoś z takim doświadczeniem angażował się w samorząd. Poglądy Tomka znam bardzo dobrze, bo długo się znamy. On ma swoje sympatie personalne, ja swoje.
Jak rozumiem, jeden zagłosuje na Sowę, a drugi na Kmitę?
Nie wiem na kogo zagłosuje Tomasz, jego proszę zapytać. Ja zagłosuję do sejmu na Łukasza Kmitę, z kolei do senatu na Krzysztofa Klęczara reprezentującego Pakt Senacki. Obu kandydatów znam i cenię.
Czyli jednak w połowie na PiS…
Nie ukrywam, że mam z wojewodą bardzo dobre i serdeczne relacje. To jedyna osoba, która realnie i namacalnie pomagała i pomaga Trzebini cały czas, a nie tylko, gdy kamery są na nas skierowane. Jako burmistrz muszę kierować się przede wszystkim dobrem mieszkańców, a współpraca z urzędem wojewódzkim w Krakowie w wielu istotnych sprawach – wojewoda przecież reprezentuje rząd – jest niezbędna. I tu ta przychylność zawsze jest i była. Na potrzeby kampanii nie zamierzam nagle udawać, że Łukasza nie znam. Proszę zauważyć – nie znajdziecie mojej rekomendacji dla kandydatów na żadnej ulotce politycznej, pod jakimkolwiek szyldem. Jestem przekonany, że Łukasz Kmita będzie dobrym posłem i o Trzebini będzie zawsze pamiętał, niezależnie od wyników wyborów. Potrzebujemy „swoich ludzi” w Warszawie.
Zobacz również: Okoczuk w rocznicę zapadliska na cmentarzu: panowie, co z obiecaną specustawą?
A Pan nie chciał?
Nie. I nie miałem propozycji, ale dodam, że gdybym otrzymał zaproszenie na listę jakiejkolwiek partii, odpowiedziałbym to, co powtarzam od lat: moją partią jest Trzebinia. Umówiłem się z mieszkańcami na realizację Szóstki Okoczuka i budowę Trzebini Przyszłości, a ja umów z mieszkańcami zawsze dotrzymuję. Szóstka prawie zrealizowana, 5 ostatnich lat to największy w ponad 200-letniej historii Trzebini czas rozwoju. Głupotą byłoby go przerywać.
Brzmi jak zapowiedź startu w wyborach na wiosnę, ale nie brnijmy dalej w wyliczanie „zasług”, ma pan swoje własne kanały.
Tak, będę ubiegał się o reelekcję. Jako kandydat bezpartyjny i z takiego też komitetu – niezależnego. Nie pozwolę na przeniesienie politycznej wojny dwóch partii do samorządu trzebińskiego. Niemal codziennie rozmawiam z mieszkańcami – najczęściej osobiście, sporo osób pisze też do mnie w mediach społecznościowych. Oczywiście pojawia się w rozmowach temat wyborów i wniosek mam jeden – nie mogę nie wystartować, zostawiając trzebinian na pastwę politykierów, którzy hejtem lub półprawdami próbują obrzydzić absolutnie wszystko co przez 5 lat zbudowaliśmy.
Czyli jednak powrót do całonocnego oświetlenia to było preludium Pana kampanii? Warto było, zważywszy na późniejsze ataki innych włodarzy? Burmistrz Maciaszek na sesji w Chrzanowie, gdy radni go dociskali, publicznie pana zaatakował za tę decyzję…
Wybory samorządowe będą na wiosnę, oświetlenie przywróciłem od września. Do wyborów jeszcze naprawdę sporo czasu. Powrót całonocnego oświetlenia analizowałem cały czas. Po pierwszym półroczu, gdy wiedziałem już, że sytuacja finansowa gminy jest stablina, pomimo szalejącej inflacji i dużych podwyżek cen, czekałem tylko na informacje o cenach prądu na przyszły rok. Udało nam się obniżyć stawkę w porównaniu z tegoroczną. Na marginesie, będziemy mieli niższą stawkę niż Chrzanów. A burmistrzowi Maciaszkowi dziękuję za przestrogę. Wierzę, że on, jako jedyny burmistrz w powiecie, który nie uzyskał wotum zaufania aż dwukrotnie, w tym raz musiał to potwierdzać sąd, wie doskonale, czego nie robić. Ja jednak jestem burmistrzem Trzebini, i będę podejmował decyzje korzystne dla mieszkańców i naprawdę, nie potrzebuję na to zgody z Chrzanowa.
Zobacz również: Okoczuk: wracamy do pełnego nocnego oświetlenia. Trzebinia przetrze szlak innym?
Wspomniał pan o dobrej sytuacji finansowej gminy, a tymczasem bierzecie kredyt, by sfinansować budowę przy Ochronkowej.
I znowu powtarza Pan zarzuty, które są po prostu nieprawdą. Nie bierzemy żadnego kredytu na budowę Manufaktury przy ul. Ochronkowej. Jeśli ktoś tak mówi, to znaczy, że albo ma złą wolę, albo nie ma pojęcia o tym jak wygląda i z czego składa się budżet gminy. O żadną z tych rzeczy Pana nie podejrzewam. Inwestycję tego typu, na dodatek z 10-milionową dotacją, spokojnie sfinansujemy z własnych środków. Gdy przyszedłem do urzędu, zadłużenie gminy wynosiło około 40 milionów. Spłaciłem je, dziś to mniej więcej 3 mln. Kredyt bierzemy wyłącznie po to, by nie stracić tempa w realizacji dziesiątek inwestycji i móc na bieżąco finansować obiecane mieszkańcom remonty dróg, obiekty sportowe, inwestycje w szkołach. Na nie potem i tak w większości pozyskuję dotację.
Ale po co w Trzebini taki budynek jak ten budowany przy Ochronkowej?
Manufaktura, pomimo jakiejś niesłychanej wręcz negatywnej kampanii robionej przez malkontentów, którzy najwyraźniej z biblioteki nigdy nie korzystają i nigdy nie odwiedzili nowoczesnej mediateki, jest przez mieszkańców wyczekiwana. Przecież ja wygrałem wybory w pierwszej turze, mając na bilbordach m.in. zagospodarowanie terenu przy Ochronkowej właśnie takim budynkiem, nową wizytówką miasta. To był jeden z elementów Szóstki Okoczuka. To jest chyba pierwszy w historii przypadek, gdy atakuje się samorządowca za dotrzymanie słowa i realizowanie swojego programu. I jeszcze jedno: Trzebinia nie jest jakaś tam „pipidówą”, tylko miastem, które zasługuje na nowoczesną wizytówkę w centrum, w której i wokół której będzie tętniło życie społeczne i kulturalne, gdzie będziemy mogli zaprosić np. ważne osoby i zrobić duże spotkanie z mieszkańcami. Dziś takiego miejsca po prostu nie mamy.
Rozmawiamy i piszemy o ważnych sprawach dla mieszkańców. Tych wiadomości nie znajdziesz w żadnej gazecie, ani portalu. Opieramy się na dokumentach i faktach, nie plotkach. Patrzymy na ręce tym, którzy rządzą naszymi gminami. Bez taryfy ulgowej – dla nikogo. Odwiedzaj naszą stronę regularnie i śledź nas na Facebooku – KLIKNIJ TUTAJ.